Welcome to Astoria
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 parking przed uniwersytetem

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Randy Lauridsen

Randy Lauridsen


Liczba postów : 13
Data dołączenia : 02/06/2012

parking przed uniwersytetem Empty
PisanieTemat: parking przed uniwersytetem   parking przed uniwersytetem EmptyNie Cze 03, 2012 7:04 pm

Randy wysiadła z samochodu, a po chwili znów wsadziła tam połowę swojego ciała by wyciągnąć wszystko to co przywiozła ze sobą. Za parę minut miał rozpocząć się wykład, a ona jeszcze musiała zajrzeć do jednego profesora by oddać mu zaległy projekt. Mało kiedy zdarzało jej się nie oddać czegoś na czas, bo zawsze skrupulatnie pilnowała terminów. Niestety czasami takie rzeczy przydarzają się nawet najbardziej dokładnym. Randy wyjęła tubę z projektem, cztery teczki i segregator, a potem zamknęła za sobą drzwi samochodu. Oczywiście gdy się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy i kiedy miała zamykać drzwi kluczykiem uświadomiła sobie, że go nie ma. Leżał sobie spokojnie na torebce, a torebka na fotelu. Randy pociągnęła za klamkę, ale jak pech to pech i okazało się, że zatrzasnęła wszystko w środku.
- Kurwa - wyrwało jej się pod nosem i przez chwilę nie wiedziała co z sobą zrobić. Rozejrzała się z przerażeniem dookoła siebie, ale rozwiązanie nie chciało jakoś spaść z nieba. Miała do wyboru próbować dostać się do środka, albo zostawić auto same sobie, a potem się tym zająć. Bo kto by chciał ukraść takiego starego grata, jak ta psująca się wciąż furgonetka. Lakier odchodził gdzieniegdzie, a z boku miała wgniecenie, które oczywiście było sprawką Randy, która pewnego dnia zamiast skupić się na parkowaniu rozmawiała przez telefon. Nigdy nie należała do świetnych kierowców.
W końcu postanowiła ruszyć się z miejsca i jednak iść oddać projekt dla profesora. Później wróci i zajmie się autem, a wykłady jednak sobie odpuści. Jedna nieobecność w końcu nie jest grzechem. Lecz Randy miała chyba dzisiaj jakiś pechowy dzień, bo kiedy tylko ruszyła się z miejsca i odeszła od auta wpadła na kogoś i wszystko co niosła wypadło jej z rąk. Segregator się rozpiął i jej materiały zwyczajnie powypadały, wiatr tego dnia wiał z zadziwiającą siłą, więc tylko im pomógł dostać się w takie miejsca, że strach myśleć. Randy nawet nie spojrzała na sprawcę tego zamieszania tylko od razu upadła na kolana i zajrzała pod czyjś samochód pod którym walały się jej kartki.
Powrót do góry Go down
Josh Kipper

Josh Kipper


Liczba postów : 5
Data dołączenia : 02/06/2012
Skąd : no stąd
Orientacja : Homo w szafie

parking przed uniwersytetem Empty
PisanieTemat: Re: parking przed uniwersytetem   parking przed uniwersytetem EmptyNie Cze 03, 2012 8:13 pm

Dzień Josha zaczął się jak zwykle. Wstał na ostatnia chwile, umył się szybko, ubrał i wybiegł z domu do swojego samochodu. Przynajmniej tyle, że nie musiał jechać do liceum, teraz było zupełnie inaczej. Nie było łatwiej, nawet trudniej ale inaczej. Tam nie liczyło sie to jak wyglądasz i do jakiej paczki należysz, a przynajmniej nie w takim stopniu jak w liceum. Było lepiej. Przynajmniej dla niego. Nie lubił jednak tych studiów, to nie było to o czym marzył...ale było wtedy za późno. Teraz musiał ukończyć jakieś studia a te wydawały się w miarę w porządku. Czasem trzeba było dużo robić, ale zazwyczaj Josh najzwyczajniej na świecie się opierdalał. To się nie zmieniło od czasów liceum. Nie chciało mu się iść na te wykłady, były nudne i były nudne. Zazwyczaj na nich spał albo pisał z kimś przez telefon. Profesor tego nie widział...albo nie chciał widzieć. W końcu zaparkował. Wyciągnął wszystko co trzeba, czyli teczkę i torbę gdzie miał inne rzeczy.
Pogoda dzisiaj nie była dla nich zbyt przychylna. Wiało okropnie i zbierało się na deszcz czy też porządną burzę. W sumie tak było od paru dni, ale coś czuł że w końcu jak zacznie padać to szybko nie przestanie. Zamknął drzwi auta i ruszył powoli w stronę szkoły. Jednak nie dane mu to było na długo bo ktoś na niego wpadł, z tego zaskoczenia omal się nie przewrócił. Za to osoba wpadająca upuściła wszystko co miała. Uniósł lekko brwi w zdziwieniu i musiał odgarnąć włosy, które aktualnie zasłaniały mu oczy przez wiatr żeby mógł zobaczyć co dokładnie się stało. Nie za duża krótko ścięta brunetka zaczęła na czworakach wyciągać jakieś papiery spod jego samochodu. Pokręcił lekko głową z półuśmieszkiem i kucnął by wziąć to co było blisko niego. Przerzucił sobie wygodniej torbę przez ramie i podszedł do niej. Stał przy aucie przez chwile po czym odchrząknął cicho.
- To chyba Twoje -zagadał do niej uprzejmie. Minęło całkiem sporo jak do kogoś zagadał i to nie było w zadnym klubie czy czymś podobnym. Miał na tej uczelni paru znajomych ale w sumie to z nikim się nie dogadywał jak należy. Starał się tez unikać swoich dawnych przyjaciół ale nie zawsze mu to wychodziło, to zazwyczaj oni wyciągali gona imprezy, by poznał jakąś ładną panienkę. Aż chciało mu się śmiać na to. Teraz jednak skupił się na dziewczynie dalej klęczącej z wyciągniętą ręka pod jego samochodem. Wyciągnął w jej stronę papiery, a raczej notatki i jakieś rysunki, prawdopodobnie pierwsze szkice jakiegoś projektu. Może czas wyjść do ludzi, a przynajmniej pomóc.
Powrót do góry Go down
Randy Lauridsen

Randy Lauridsen


Liczba postów : 13
Data dołączenia : 02/06/2012

parking przed uniwersytetem Empty
PisanieTemat: Re: parking przed uniwersytetem   parking przed uniwersytetem EmptyNie Cze 03, 2012 8:40 pm

Każdy miał jakiś sposób na zapełnienie swojego czasu. Randy miała aż za wiele sposobów. Nie dość, że starała się utrzymać średnią na dość wysokim poziomie, by mieć stypendium, pracowała w sklepie zoologicznym, to jeszcze cały czas starała się nie zaniedbywać swojej rodziny i znajomych. Biegała co rano, czytała wiele książek, starała się nawet udzielać dobroczynnie. Dzień przemijał jej zawsze na wysokich obrotach, tak że często nie zauważała różnych istotnych spraw. Na przykład nie miała pojęcia czym ostatnio media się tak ekscytują i zwyczajnie nadal żyła swoim życiem. A w tym akurat wypadku projektem, na który poświęciła wiele swojego czasu i zwyczajnie nie mogła uwierzyć, że cała jej praca akurat teraz lata w powietrzu. To było jakieś fatum, karma chciała ją ukarać i Miranda doskonale wiedziała za co. Niestety.
- Och, tak. Moje - odpowiedziała jakby obudzona z transu biorąc od niego to co trzymał. W zasadzie dopiero kiedy Josh się odezwał zdała sobie sprawę z jego istnienia. Znaczy zdawała wcześniej, w końcu na coś musiała wpaść skoro teraz dział się ten horror. Tyle, że tego powodu jakoś wcześniej nie uosabiała, ale gdy Josh się odezwał zdała sobie sprawę, że jednak z kimś rozmawia. Od trzech dni jej jedynymi rozmówcami byli klienci sklepu i mama dzwoniąca do niej co wieczór. Zresztą z nieznajomym to nawet nie pamiętała kiedy ostatni raz rozmawiała. Jakaś samotna kartka przefrunęła przed nosem Randy i poleciała na drugi koniec parkingu. - Cholera - zaklęła ponownie. Randy zawsze przeklinała dużo, a kiedy zamieszkała z dala od rodziców pogłębiło się to jeszcze bardziej. Ale lepiej wyładowywać złość w ten sposób niż w jakiś inny, prawda? - Boże, jestem tak wielką niezdarą. Jak ja to teraz ogarnę? - zapytała bardziej siebie niż Josha, lecz jej głos brzmiał naprawdę rozczulająco. Choć Randy wolała uchodzić na twardą, często zdarzało jej się brzmieć nieodpowiednio, znaczy zwyczajnie jak bezradna dziewczynka. Zebrała wszystko co było pod samochodem i wstała. Jednak jeszcze parę rzeczy się walało dookoła niej, wiec bez zastanowienia wcisnęła to co trzymała w rękach z powrotem dla chłopka. - Potrzymasz? - zapytała, ale nie obchodziła ją jego odpowiedź. Podała i poleciała dalej zbierać te głupie kartki.
Po chwili jednak wróciła do niego, nie ze wszystkim, ale chyba reszty nie miała już ochoty ratować. Wtedy przyjrzała się uważniej swojemu rozmówcy, ale zupełnie nie potrafiła skojarzyć jego twarzy. Choć zazwyczaj ma do tego pamięć. Miał dłuższe od niej lekko rude włosy i uśmiechał się miło. Więc i Randy się uśmiechnęła. Poprawiła swoją czapkę, która trochę odsunęła się jej na oczy podczas tego całego zamieszania.
- Jej, chyba cię niepotrzebnie zatrzymałam! - zawołała uświadamiając sobie jak dziwnie się wcześniej zachowała. - Pewnie śpieszysz się na zajęcia, a ja ci wciskam swoje rzeczy!
Powrót do góry Go down
Josh Kipper

Josh Kipper


Liczba postów : 5
Data dołączenia : 02/06/2012
Skąd : no stąd
Orientacja : Homo w szafie

parking przed uniwersytetem Empty
PisanieTemat: Re: parking przed uniwersytetem   parking przed uniwersytetem EmptyWto Cze 05, 2012 8:16 pm

No tak, każdy miał inni mogli się też opierdalać ile wlezie, co w sumie Joshowi szło najlepiej. Nie żeby był jakimś leniem, chociaż lubił leżeć i nic nie robić..ale jak już trzeba to trzeba. Ostatnio nic się nie układało tak jak chciał, niedawno stracił pracę bo stwierdzili, że nie potrzebują tylu rąk, a i tak już długo nie pociągnął. Ojciec stał się bardziej gburowaty. Jeśli to w ogóle możliwe. Sam Josh był coraz bardziej poirytowany dosłownie wszystkim. Ostatnio nie odzywa się praktycznie do nikogo, odpowiada tylko pojedynczymi słowami, albo pomrukami. Jego 'przyjaciołom' coraz trudniej wyciągnąć go na jakąś imprezę, od czasu do czasu się zgodzi...pogada nawet z jakąś dziewczyną, odprowadzi ją do domu i ma święty spokój na jakiś czas. Wszystko szybko go nudziło, wstawał, zjadał, uczył sie, przespacerował...ostatnio przypomniał sobie o mocy i znowu zaczął trochę trenować. W sumie to trenował trochę po incydencie z burzą, ale nie bardzo mu wychodziło. Potem po prostu o tym zapomniał. Dopiero niedawno z nudów znowu zaczął. Zastanawiał się skad wzięło sie u niego ta moc, starał sobie przypomnieć czy coś wydarzyło sie podobnego jak był młodszy ale nic nie umiał sobie podobnego przypomnieć. Szukał o tym trochę w internecie i ostatnio ciągle media mówiły o jakichś nadprzyrodzonych rzeczach. Ale w sumie to nic konkretnego się nie dowiedział. Tylko tego, że nie jest jedyny.
Teraz w sumie to nie było nudno, znaczy nic ekscytującego ale zawsze coś. Nawet zabawne było patrzenie na podenerwowaną dziewczynę. Nie powinien się śmiać z czyjegoś nieszczęścia, ale tak jakoś samo wyszło. Mógł na spokojnie przyjrzeć się dziewczynie, nie żeby go to jakoś interesowało ale podobało mu się to jak jest ubrana. Nie wyglądała jak jakaś lala czy z lumpeksu. Schludna, mimo czapki domyślał się, że ma krótkie włosy. Uniósł brwi z lekkim zdziwieniu jak wcisnęła mu wszystkie papiery.
-Jasne -mruknął bardziej do siebie niz do niej. Wziął niektóre papiery i poukładał tak aby mu nie zleciały. W końcu juz wystarczającą ilość czasu spędziły na ziemi, i powróciły na swoje miejsce dzięki ich właścicielce. Oparł się o swój samochód i przyglądał poczynania dziewczyny. Gdy do niego podeszła uśmiechnął się miło i wzruszył ramionami.
- Spoko. Gdybym chciał być na zajęciach to bym tutaj nie stał -odpowiedział znowu wzruszając ramionami i wręczając jej dokumenty. - w sumie to było nawet zabawne -dodał jeszcze z uśmiechem rozbawienie. Ale chyba nie powinien tego mówić, bo dziewczyna nie wydawała się w nastroju do żartów. Odchrząknął cicho, zakrywając sobie usta częścią dłoni i spuszczając wzrok na swoje buty.
- Taa...nie ważne.
Powrót do góry Go down
Randy Lauridsen

Randy Lauridsen


Liczba postów : 13
Data dołączenia : 02/06/2012

parking przed uniwersytetem Empty
PisanieTemat: Re: parking przed uniwersytetem   parking przed uniwersytetem EmptyWto Cze 05, 2012 8:46 pm

Randy jakoś nigdy nie tęskniła za odpoczywaniem, lub jak to zgrabnie zostało ujęte wcześniej, za opierdalaniem. Trzy, czy cztery lata temu niechcący skręciła nogę i nie mogła zbytnio się ruszać. To było na tyle poważne skręcenie, że przez parę dni mama nawet nie pozwalała jej wyjść z łóżka. Takich męczarni nie przeżyła jeszcze nigdy. Jedyne co mogła robić to czytać książki albo oglądać telewizję. Ale co było fajnego w przyglądaniu się po raz kolejny jakiemuś odcinkowi Chirurgów, ale jeszcze gorszemu serialowi? Książki też nie były wcale takie fascynujące, gdy trzeba było z nimi siedzieć na okrągło. Randy nigdy nie czytała czegoś tak na raz, lubiła pomiędzy częściami książek porozmyślać trochę i przeanalizować pewne fragmenty. Niestety nijak się nie dało zrobić kiedy nie mogło się chodzić, a co dopiero biegać. No nieważne. Wystarczy tylko zapamiętać, że Randy była osobą nie potrafiącą usiedzieć na miejscu i trzeba było się z tym pogodzić albo spadać.
Dziewczyna nie zwróciła uwagi na to jak ubrany jest Josh ani przez chwilę. Nigdy nie przykładała do tego wagi, dla niej o wiele ważniejszy był charakter i osobowość, a nie parę szmat zarzuconych na siebie. Sama ubierała się tak aby było jej wygodnie i nic poza tym się dla niej nie liczyło. No może jeszcze nie lubiła chodzić w poplamionych rzeczach, ale to już wpoiła jej mama. Kiedy ktoś na okrągło papla o schludności to trudno nie poddać się i być po prostu schludnym. Podobnie było w przypadku zmywania. Randy odwiedzając przyjaciół widziała stosy brudnych naczyń w ich zlewach, ale u niej nigdy go nie było. W zasadzie podczas odwiedzin Randy też nagle czyjeś naczynia znikały. Ona po prostu tak została wychowana. Podobnie została nauczona, że należało by się przedstawiać.
- Jestem Randy - uśmiechnęła się do swojego rozmówcy i pewnie podałaby mu dłoń gdyby nie to, że właśnie przejęła od niego wszystkie swoje rzeczy. Trochę ją zdziwiło to, że chłopak nie spieszy się na zajęcia, w końcu był na parkingu. No pewnie miał jakieś swoje powody, których Miranda raczej nie powinna się czepiać. Przecież dopiero co się poznali, nie można od razu robić złego wrażenia. O ile już go nie narobiła. Choć nieznajomy wydawał się rozbawiony tą całą sytuacją, co Randy potraktowała teatralnym zaciśnięciem ust i zmarszczeniem czoła. Gdyby nie teczki pewnie jeszcze złapała by się za boki. - Ty się ze mnie śmiejesz! - powiedziała zadziornie. - Gdyby tobie się coś takiego przytrafiła, na pewno nie nazwałabym tego zabawnym! - mimo swoich słów Randy szczerze się uśmiechała, a nawet cicho śmiała. Dopiero teraz dotarło do niej jak przed chwilą się zachowywała. Jak jakaś fanatyczka. Powinna się jakoś wytłumaczyć. - Wiesz zazwyczaj nie jestem taka roztrzepana i w ogóle. Tyle że to wszystko - tu podniosła do góry wszystko co trzymała by zaznaczyć o co chodzi - może zaważyć na moją ocenę roczną. Znaczy nie myśl sobie, że jestem jakimś kujonem! - Im dalej brnęła tym było gorzej, ale to już jej stała cecha. - Dobra, jestem kujonem - poddała się.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





parking przed uniwersytetem Empty
PisanieTemat: Re: parking przed uniwersytetem   parking przed uniwersytetem Empty

Powrót do góry Go down
 
parking przed uniwersytetem
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Welcome to Astoria  :: Miejsca :: Teren uniwersytetu-
Skocz do: